środa, 25 stycznia 2012

Wyprawa na szczyt Sveti Jure

Wszystkim wypoczywającym w Środkowej Dalmacji polecam wyprawę na szczyt Sveti Jure (Św. Jerzy).
Jest to drugi co do wysokości szczyt w Chorwacji (1762 m n.p.m) znajdujący się w największym masywie górskim Dalmacji - Biokovo. Masyw ten położony jest w środkowej części wybrzeża dalmatyńskiego i stanowi część Gór Dynarskich, które obok Velebitu  sięgają morza.
Najlepiej podziwiać Biokovo w okolicach Riwiery Makarskiej, gdzie szare, surowe skały wtapiają się w turkusowy Adriatyk pozostawiając nieco miejsca na piękne plaże.

Warto się wybrać na rejs na wyspę Brač, skąd widać masyw w całej okazałości.




Dla tych, którzy potrzebują mocnych wrażeń polecam wycieczkę na szczyt Sv.Jure. Prowadzi do niego kilka szlaków  turystycznych, z których najpopularniejsze to:
- trasa piesza:  Makarska– Makar – Vošac – Sveti Jure (5 h 30 min)
- trasa dla zmotoryzowanych: Makarska – Tučepi – Staza – Sveti Jure (droga asfaltowa 31 km)

Jako człowiek nizin, nie mający doświadczenia we wspinaczkach górskich  wybrałam wariant lżejszy, czyli „trasę dla zmotoryzowanych”, ale dostarczający tak samo dużo adrenaliny i pozytywnych wrażeń, jak trasa piesza.
Aby dotrzeć do głównego wejścia Parku Przyrody  Biokovo, od którego wiedzie asfaltowa 23 km. droga na szczyt należy w miejscowości Makarska skierować się na Vrgorać. Po przejechaniu 6 km, za miejscowością Gornij Tučepi skręca się w lewo, gdzie jest mały parking i kasy. Przy zakupie biletów (cena dla dorosłego to 40 kun) dostaje się mapę parku z zaznaczoną trasą i ciekawostkami, które można zobaczyć po drodze.



Pełni pozytywnej energii ruszyliśmy w drogę, której celem miał być drugi co wielkości szczyt Chorwacji.





Na początku jazda przez las, gdzie w wąskich przesmykach widać było Adriatyk usiany wyspami. Drogi były kręte, ale „do przeżycia”.





Okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują i trasa była całkiem dobra. Po drodze zatrzymaliśmy się przy punkcie widokowym Ravna Vlaska na 13 kilomatrze trasy na wysokości 1228 m n.p.m., był to przedsmak tego, co mieliśmy zobaczyć wkrótce.


Ale to co najpiękniejsze jeszcze przed nami. Ostatnie kilometry trasy to serpentyna wijąca się na sam szczyt. Szerokość drogi to właściwie miejsce na jedno auto, ale co 300-500 m. były zatoczki, gdzie w razie spotkania dwóch aut było gdzie zjechać.



Jesteśmy po godzinnej jeżdzie u celu - szczyt Sv.Jure i cudowna panorama dalmatyńskiego wybrzeża i wysp Adriatyku. Podobno w bezchmurne dni można dojrzeć włoskie szczyty Apeninów.
Na wyprawę warto wybrać się jak najwcześniej rano, jest wtedy mały ruch na trasie, a także patrząc na Adriatyk słońce mamy za plecami. Jest to szczególnie ważne dla tych, którzy nastawiają się na fotografowanie.



Nazwa szczytu wywodzi się od kapliczki Św. Jerzego, która znajdowała się na nim prawdopodobnie od 1646 r.do 1964 r. Potem w to miejsce wybudowano wieżę telewizyjną, a kapliczkę przeniesiono nieco niżej. Co roku, w ostatnią sobotę lipca odbywa się do niej pielgrzymka.



Na pierwszy rzut oka góry Biokovo wydają się być szare, gołe, z niezbyt bujną florą i fauną.  Jednak rzeczywistość jest inna – rośnie tam ponad 1500 gatunków roślin (w tym 40 charakterystycznych dla tego obszaru). Spotykane zwierzęta to kozica górska, muflon i orzeł przedni. Mi udało się  spotkać tylko … jaszczurkę, która wygrzewała się na gorących kamieniach.


Góry Biokovo obfitują w dużą ilość głębokich jaskiń, przepaści, głębokich jam i bukowych lasów. Ciekawostką jest fakt, że w tych najgłębszych jamach nawet w czasie upalnego lata znajduje się śnieg i lód. W przeszłości takie miejsca były wykorzystywane jako naturalne przechowalnie spożywcze.




Wracając ze szczytu zatrzymaliśmy się w typowo dalatyńskiej konobie Vrata Biokova. Radość dzieciom sprawiła "dalmacka maskotka" czyli osiołek oraz konie (głównie źrebak), który był bardzo otwarty na wszelkie czułości. Można było skorzystać z usług dodatkowych - przejażdżce konno, ale była to bardzo kosztowna przyjemność.



Nieprawdaż, że to bardzo oryginalne miejsce na sprzedaż dewocjonaliów?


Czas wracać na ziemię. Tam na górze wszystko wyglądało pięknie, ale upalny chorwacki dzień nie jest "zaliczony" jak człowiek nie zanurzy się w orzeźwiającym Adriatyku!
Biokovo, Chorwacja, Góry Dynarskie, Park Przyrody Biokovo, Riwiera Makarska, Sv.Jure, szczyt Sveti Jure, Tučepi, apartamenty w Chorwacji, Mimice, wypoczynek w Chorwacji, kwatery w Chorwacji, noclegi w Chorwacji, CroDea, Joanna Zielińska, Czarnogóra, Bałkany, bałkańska muzyka, Biokovo, Buljarica, Cetina, Chorwacja, Crveno Jezero, Czarnogóra, Dalmacja, Gata, Góry Dynarskie, Góry Mosor, Imotski, Jezioro Czerwone, Jezioro Niebieskie, Kanica, Korčula, Macedonia, Mali Ston, Mimice, Mimice Apartments, Modro Jezero, Moreška, Omiš, Orebič, Park Przyrody Biokovo, Półwysep Pelješac, Riwera Omis, Riwiera Makarska, Staza, Ston, Sv. Ilija, Sv.Jure, szczyt Sveti Jure, Toše Proeski, Tučepi, wędkowanie w Adriatyku, wędkowanie w Chorwacji, Zatoka Kotorska

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Kanica - turkusowa zatoka i słodycz fig


W środkowej Dalmacji, na Riwierze Šibenik skryta pośród gajów oliwnych i figowców leży malutka, urocza miejscowość Kanica.





Nie jest to popularna destynacja naszych rodaków ani przyjaciół z Czech czy Węgier, którzy tak ja my, tłumnie odwiedzają latem Chorwację.  Nie dlatego, że nie jest atakcyjna! Powód jest prozaiczny – aby dojechać do tej miejscowości trzeba skręcić z głównej drogi (Jadrańskiej Magistrali) i pojechać w nieznane. Nie każdy ma chęć na zjazd z trasy i ryzyko, że nic ciekawego się nie znajdzie, dlatego też zwykle turyści zatrzymują się w miejscowościach, które są „po drodze” i tam szukają apartamentu do wynajęcia.
Dzięki temu, tłumów turystów tam nie ma i jest to miejsce, gdzie rzeczywiście można wypocząć od codziennego zgiełku, stresów, pośpiechu. Tam czas płynie wolniej, a gorące słońce, turkusowy Adriatyk są najlepszym lekarstwem na problemy i naładowanie akumulatorów do następnego urlopu.






A jeśli ktoś zapragnie promenad pełnych turystów i  wieczornych rozrywek w dalmatyńskich konobach, to kilkanaście kilometrów dalej w Rogoznicy, Primoštenie czy Trogirze ma ten cały wakacyjny zgiełk.

W Kanicy jestem tylko gościem, wpadam tam na chwilę, żeby spotkać się z właścicielami apartamentów, które mam w swojej ofercie (http://www.wypoczynekchorwacja.pl/kanica.php) albo z moimi klientami, którzy tam wypoczywają.





Ale zawsze te krótkie pobyty wspominam bardzo miło.
Siedząc na tarasie w willi Ivan, rozmawiając z przemiłą właścicielką Milą i sącząc domowe wino z zachwytem patrzyłam na cudowny Adriatyk. Uwielbiam ten niesamowity odcień wody w zatoce, patrząc na to, czuję się, jakbym była na jakiejś egzotycznej wyspie. Szczególnie moje zmysły podsycały słodkie owoce winorośli, które właśnie dojrzewały w gorącym, sierpniowym słońcu.



Granaty jeszcze niedojrzałe, ale można sobie wyobrazić ten smak i aromat!



Prawdziwa uczta czekała na mnie u Anđelko i jego rodziny, właściela Willi Maja. Urzekający przydomowy ogródek, w którym czułam się jak Alicja w Krainie Czarów zachęcał swym cieniem, które dawały figowce i winorośl.

Ale prawdziwe czary były dopiero na talerzu, kiedy właściciel zaserwował pieczone na ruszcie mięso i grillowane owoce morza, do tego sałatka ze świeżych warzyw z dodatkiem domowej oliwy. Delikatny aromat ziół podkreślał smak soczystego mięsa... Ach, co tu więcej pisać!


Oczwiście przyszedł czas na degustację lokalnych trunków. Rakija, travarica, orachowica, miodówka i wiśniówka smakowały wyśmienicie, oczywiście wszystkie w ilościach „degustacyjnych“.
Nawiąże w końcu do tytułowych fig, których w okolicy Kanicy rośnie mnóstwo. Sierpień to czas, kiedy zrywa się zielone figi (taki gatunek, są też figi czarne – te są najlepsze do jedzenia na surowo)  i szuszy na słońcu. Anđelko pokazał mi i opowiedział, co należy zrobić, żeby figi były jak najlepsze. Okazało się, że jest to złożony praces, do którego niestety potrzeba chorwackiego słońca i wody z Adriatyku.
Ja miałam przyjemność spóbować suszonych fig Anđelko i figowych konfitur jego żony.


Suszone figi można przechowywać około roku.  Świeże figi można jeść na surowo prosto z drzewa ze skórką lub bez  - jak kto woli. Są bardzo słodkie i pożywne,  sok, który z nich wypływa, jest tak gęsty, jak syrop.


Ciekawostą jest fakt, ze są figowce adriatyckie, które mają tylko kwiatostany żeńskie i mogą  zawiązywać owoce bez zapylania. Jednak owoce to są niece mniejsze i nadają się głównie na przetowory.
Figi są uważane za jeden z pierwszych owoców, jakie człowiek nauczył się suszyć i przechowywać. Już starożytni Grecy i Rzymianie doceniali ich walory, uważając figi za wyjątkowo odżywcze i pokrzepiające. Były uznawane za owoc dający siłę, wytrzymałość i młodość. Jedli je atleci przygotowujący się do Igrzysk Olimpijskich. Były też pierwszym olimpijskim "medalem" dla zwycięzców.

Zachęcam więc do jedzenia fig, szczególnie nad Adriatykiem!