piątek, 30 września 2011

Początek przygody z Montenegro

Po kilku latach podróży do Chorwacji postanowiłam zobaczyć kraj, o którym wielu mówi, że stanowi przysłowiową kropkę nad "i" w bałkańskich wojażach.
Pierwsza i zarazem bardzo krótka podróż do Czarnogóry, która miała miejsce w lutym 2011 spowodowała, że zobaczyłam kraj, w którym można tak samo się zakochać jak w Chorwacji. Niestety czasu na zwiedzanie miałam niewiele, ponieważ był to czysto służbowy pobyt. Istotą były wówczas spotkania z właścicielami apartamentów, omówienie warunków współpracy i  obejrzenie obiektów, okolic . Z góry było wiadome, że nie będzie czasu na zwiedzanie Czarnogóry. Jednak mimo krótkiego czasu starałam się jak najwięcej chłonąć z otaczającej mnie rzeczywistości.
Dzięki temu, że byłam tam poza sezonem, mogłam zobaczyć prawdziwe Montenegro – bez tłumu turystów, ciche, spokojne, swojskie, żyjące w symbiozie z naturą. Cieszę się, że moje pierwsze spotkanie z Czarnogórą przypadło właśnie na taki okres. Myślę, że wtedy dopiero można poczuć ten bałkański klimat. Sezon w nadmorskiej części kraju niestety trochę zaciera takie normalne życie zwykłych ludzi. Nie ma wtedy czasu na zbędne pogaduszki, każdy jest zabiegany, zapracowany, bo przecież bardzo często musi zapracować na cały rok. Inne są wówczas priorytety. Czas poza sezonem to czas odpoczynku, refleksji, nabrania energii, to również czas bardzo kreatywny, bo wielu właścicieli apartamentów coś zmienia, remontuje, buduje. 
Podczas mojego pierwszego pobytu miałam okazję poznać ludzi, których znałam dotychczas tylko z poczty elektronicznej. Miło, że większość z nich okazała się bardzo serdecznymi i interesującymi ludźmi, z którymi współpraca to czysta przyjemność. W ciekawy sposób opowiedzieli mi o życiu na Bałkanach, o zwyczajach, kulturze. Było można odczuć, że kochają swój kraj i potrafią mówić o nim z pasją.
Spotkałam się z niesamowitą gościnnością Czarnogórców. Obcy ludzie traktowali mnie niemalże jak członka rodziny, po kilku minutach rozmowy, czułam, że znamy się już kilka lat i nadajemy na tych samych falach. Patrząc na nich, na ich zachowanie, stosunek do życia i świata, uświadomiłam sobie, że można żyć inaczej – spokojniej, bez stresów, w zgodzie z naturą. Cudowne dziewczyny Aida, Dragana czy Dara (właścicielki apartamentów Kastel Mediteraneo, Apartmani Parapid, Apartmani Milosevic, które mam w ofercie) pokazały, co oznacza prawdziwa przyjaźń – przyjaźń w której nieistotne są pieniądze, pozycja społeczna, stanowisko w firmie, gdzie nie ma zawiści i zazdrości. To zupełnie inny wymiar, w której człowiek i jego dusza gra główną rolę.
Oprócz pracy był czas na przyjemności tj. skosztowanie tradycyjnych potraw popijając lampką domowego wina, spróbownia aromatycznej kawy parzonej w tygielku. Smutno było wracać  z kraju, gdzie kwitną kwiaty, świeci słońce i wszystko jest bardziej kolorowe o tej porze roku, do mroźnej i zaśnieżonej Polski. Na osłodę (chociaż może to zabrzmi dziwnie w tym przypadku) dostałam kilka kilogramów czarnogórskich cytryn, które rosły w tajemniczym ogrodzie Aidy. Szczerze mówiąc był to gatunek zupełnie nieznany dla mnie - cytryny były żółto-pomarańczowe i miały charakterystyczny aromat przypominajacy mandarynkę. Cytryn było tyle, że obdzieliłam nimi rodzinę i znajomych, a sama je jadłam chyba jeszcze przez miesiąc!
Po zimowej wizycie czułam oczywiście niedosyt, postanowiłam odkryć „Dzikie Piękno” i przyjechać tu na dłużej. Pobyt w Czarnogórze zaplanowałam na sierpień, przy okazji mojego miesięcznego pobytu w Chorwacji. Udało mi się wygospodarować 8 dni na Czarnogórę. Oczywiście, nie jest to dużo, żeby zwiedzić cały kraj, ale od czegoś trzeba zacząć… Ale więcej o letnim pobycie w innych postach! 

Tymczasem zapraszam na małe wspominki z pobytu w lutym 2011 - może udało mi się oddać ten bałkański klimat?

Kamelia i cytryna dominowały w czarnogórskich ogrodach w lutym



Spokojne poza sezonem Igalo na północy Czarnogóry

Igalo bez korków na ulicach

Magiczny, wieczorny nastrój Boki Kotorskiej
  

Puste plaże Adriatyku

Chwila odpoczynku u Radmiły w Buljaricy, bałkańskie specjały wyjątkowo smakowały w takiej kuchni
 






   

Ciekawe, co jeszcze można zrobić z drzewa oliwnego...